lunes, 3 de enero de 2011

Koncert 30 Seconds to Mars

Wróciłam. W końcu. Po długiej i meczącej przerwie która wcale nie była przyjemna i spokojna. Myślałam że będzie trochę inaczej, ale ostatni rok w liceum i praca uświadomiły mnie jak ciężko jest robić parę rzeczy na raz. Obecnie mam anemie i zdycham u cioci w Niemczech, chociaż niestety uczyć się muszę dalej bo jak tylko wrócę mam testy i egzaminy. Normalnie kocham Hiszpanie i "Bolonie". Do końca roku szkolnego jeszcze parę miesięcy a mnie zapewne trafi szlag dużo wcześniej. Whatever ... lepiej skoncentrować się na bardziej pozytywnych i weselszych tematach i modlić się by udało mi się wszystko jako tako połączyć.
A jeśli chodzi o coś weselszego i bardziej pozytywnego to ... byłam 17 grudnia na koncercie 30 Seconds to Mars i muszę powiedzieć że było świetnie. Od 4 lat darze ten zespół ogromną sympatią i na koncercie Jared, Shannon i Tomo pokazali prawdziwą klasę. Byłam na paru innych koncertach, ale jeszcze na żadnym nie widziałam tak oddanych fanów. "Echelon" - jak mówią na siebie ich najwierniejsi fani jest jak rodzina, chociaż jak to bywa w rodzinie nie obyło się bez paru niemiłych incydentów, które jednak nie przyćmiły wspaniałej atmosfery koncertu. Wszystkie piosenki były magiczne, jednak najbardziej podobało mi się "This is war", "Hurricane" i "Kings&Queens" chociaż ostatnia piosenka oznaczała koniec koncertu i niestety koniec nocy po której wracałam przez 3 godziny do domu. Najpierw bo nie mogłam się dostać do metra (było zdecydowanie za dużo ludzi) a potem musiałam ponad godzinę czekać na koleżankę która zapomniała o mnie i musiałam do niej dzwonić o 2 nad ranem. No ale nie żałuje niczego i jeśli miałabym szanse przeżyłabym to na nowo. Ale tym razem wzięłabym bilety VIP, przynajmniej nie musiałabym stać w kolejce przez parę godzin i zobaczyłabym ich na backstagu :) Ale ... czego się nie robi dla idoli?

Castellano
He vuelto. Por fin. Despues de una larga pausa, que no ha sido para nada agradable y tranquila por fin estoy aquí. Creía que este año sería diferente, pero el trabajo y el último curso en el Bachillerato me han hecho darme cuenta de que la vida no es para nada fácil aunque ahora me puedo permitir mas cosas que antes no podía ni soñar con comprar. En este mismo momento me estoy recuperando en casa de mis tíos en Alemania, he tenido que visitar el hospital varias veces ya que tengo anemia. Pero eso no me ha impedido seguir estudiando ya que principalmente gracias a Bolonia todo se ha adelantado y tengo examenes nada mas volver de vacaciones.  Quedan un par de meses hasta final de curso, pero como esto sigua así me dará algo mucho antes. Esperemos que no pero todo es posible.  Whatever ... es mejor concentrarse en cosas más positivas y agradables y rezar para este año sea mucho mejor que el anterior y yo y todos podamos con todo.
Y hablando de cosas positivas ... el 17 de Diciembre estuve en el concierto de 30 Seconds to Mars. Tengo que decir que me lo pasé más que genial. Desde hace 4 años me encanta este grupo y en el concierto Jared, Shannon y Tomo han demostrado que tienen clase haciendo un show más que increíble. Y si os soy sincera del todo ... en ningun otro concierto he visto fans tan dedicados y entregados. "Echelon" como ellos mismos se hacen llamar son más que fans, son como una familia, pero como suele pasar incluso en las mejores familias en el concierto hubo varios altercados menores que gracias al cielo no acabaron con el maravilloso espíritu del concierto. Todas las cancionces fueron mágicas pero sin duda las que más me han gustado han sido "This is war", "Hurricane" y "Kings&Queens"  aunque esta ultima siginificaba el fin del concierto y el fin de una noche realmente maravillosas. Tardé 3 horas en llegar a casa, primero por el metro que iba más que lleno y durante los primeros 30 minutos no valía la pena subirse y luego porque mi amiga se olvidó de mi y tuve que llamarla a las 2 de la mañana para recordarle que me tenía que recoger. Pero no me arrepiento de nada de lo que paso aquella noche y si tuviera la oportunidad lo viviría de nuevo pero esta vez ... cogería los billetes VIP aunque cuesten unas 5 veces más pero ... Todo sea por los ídolos.








Teloneros/Support: More Than A Thousand





Tomo przed koncertem + scena
Tomo antes del concierto + escenario





Koncert/Concierto


























Outfit:
Buty/Zapatos: No name
Spodnie/Pantalones: New Yorker (Amisu)
Bluzka/Camiseta: Bershka
Gorset/Corsé: H&M
Kurtka/Abrigo: Zara

martes, 14 de septiembre de 2010

Urodziny

Tak jak obiecałam parę postów temu teraz opisze wam drugą część osiemnastki mojej koleżanki. Ta część jest znacznie ciekawsza. Odbyła się na tak zwanych "fiestach". Są to zabawy które trwają ponad tydzień i odbywają się co roku. Jest na nich wiele atrakcji, miedzy innymi wesołe miasteczko, dyskoteka na świeżym powietrzu, dużo konkursów i tym podobnych ... Ludzie czasami nawet przebierają się jak będziecie mogli zobaczyć na zdjęciach. I to chyba na tyle. Jak mówią tutaj "Jedno zdjęcie jest warte tyle samo co milion słów". Macie jakieś pytania?


















Koszulka: Projekt własny + hand-made
Legginsy: C&A
Buty: Atmosphere
Torebka: Primark

Marynarka

Już od dłuższego czasu myślę nad zakupem marynarki. Niestety nigdzie nie widziałam takiej która przypadłaby mi do gustu. Jedyna która mniej więcej mi się podoba jest firmy Tommy Hilfiger i kosztuje 300 euro. Niestety takie wydatek nie jest w moich planach i muszę poszukać czegoś tańszego. Widzieliście może podobne marynarki? Jak tak, to w jakim sklepie? Czekam na odpowiedzi i z góry dziękuje za pomoc.


+Parę zestawów które doskonale pasują do marynarki. Osobiście kocham numer 2 :)

viernes, 10 de septiembre de 2010

Pierwszy outfit + Hiszpania na co dzień

A oto pierwsza stylizacja którą wstawiam na bloga. Zdjęcia zostały zrobione we wtorek gdy pojechałam na osiemnastkę koleżanki (szatynka). To tylko pierwsza część naszego dnia, jutro wstawię zdjęcia z tak zwanej "fiesty" i mój outfit na tamten wieczór. Zdjęcia zostały zrobione w miejscowości o nazwie Alcorcón (Madryt). W parku "Las Comunidades". Za parę dni postaram się pokazać wam trochę więcej miasta w którym sama mieszkam. Pozdrawiam i dziękuje wam za wszystkie komentarze ;**


Bluzka: New Yorker
Spodenki: Blanco
Buty: Blanco
Torebka: Primark
Bransoletka: Biba

Blanco obniżki w dziale "denim"

Chciałabym móc powiedzieć że wszystko jest cudownie i nic mnie nie martwi. Ale niestety tak nie jest. Coś się wali a potem to tylko kwestia czasu by cała reszta legła w gruzach. Jak taka reakcja łańcuchowa. No ale nic ... nie jestem tu po to by pisać o moich problemach, ale o modzie. I już po raz drugi w ciągu tych ostatnich kilku dni zrobię reklamę sklepu Blanco. Ich nowa kolekcja jest po prostu świetna. Tym razem zaprezentuje wam kilka jeansowych ciuchów, najczęściej spodni. I jestem pewna że jeszcze w tym miesiącu jedna para jeansów i kurteczka trafią w moje ręce.



+ Kocham buty z pierwszego zdjęcia! Mam masę podobnych ale jeszcze jedna para nie zaszkodzi. Przynajmniej będę miała w czym chodzić do szkoły.